czwartek, 13 sierpnia 2015

Areszt domowy przeniesiony do Nowego domu. Jest...piękny chciałam napisać, ale to przecież odczucia moje tylko,w każdym razie kosztował na wiele pracy i czasu. Udało mi się przy tej okazji spełnić moje marzenie i urządzić dziecięce pokoje tak jak widywałam to dziesiątki razy w Extreme Makeover Home Edition. Fakt faktem, moje pokoiki ani wielkością ani rozmachem prac nie dorównują tym z programu, ale i tak jestem z nich dumna. A co! Zdjęcia dodam innym razem,bo Mysia coś się źle czuje. Buziak

czwartek, 4 września 2014

Od dawna upragniony weekend

Piąteczek - spakować torby i odebrać męża z pracy. Kierunek - Pieczków (tak któreś dziecko w rodzinie mówiło dawno temu). Wizyta u rodziców, choć oni bardziej spragnieni wnuczek niż mnie. A w sobotę z samego rana, bo w Pieczkowie córki inaczej się nie budzą, wycieczka na moje górki na grzyby. Mech, sosenki, przyjemne pozamiejskie powietrze i kilkugodzinny spacer po lesie. Jednym słowem sesja terapeutyczna za darmo. Ale!

Ale jakiś idiota lub idiotów dwóch ukradło nam oba(!!!) lusterka boczne z auta w biały dzień, na parkingu pod blokiem, gdzie dziennie przejeżdża masa samochodów i masa ludzi się kręci, bo parking osiedlowy na tyłach niewielkiego centrum zakupowego. Oby im te lusterka popękały jak tylko przejrzą się w nich ich złodziejskie gęby! Dodawać chyba nie muszę, że bez obu lusterek nie pojedziemy nigdzie?

poniedziałek, 1 września 2014

A już myślałam, że niebiosa mi sprzyjają...

Piątek wieczór. Dzwoni telefon. Bum! Praca jest. Po dwóch godzinach kolejny telefon. Bum! Praca jest. A dziś się okazuje, że jak zwykle wielkie G z tego wyszło.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Kulinarne "DIY" :)

Kreatywnie? Nie do końca. Smacznie? Na pewno! Po brzoskwiniach w kolejce czekają maliny i pomidory. Jesienią już poranki i wieczory pachną, trzeba zrobić zapasy na zimę :)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Potrzeba tworzenia

Taka mnie dopadła elementarna potrzeba stworzenia czegoś. Problem jednakże w tym, że potrzeba jest, a pomysłów brak. A jak już jakasiś idea zawita do mojej przeciążonej głowy, to okazuje się, że materiałów odpowiednich to ze świecą w domu szukać! Bo z zakupionych to co za frajda coś wykonać! Uszyć by można, ale przy dziewczynkach to z maszyną się chować trzeba, bo łapki wszędzie wpychają, więc jak to tak dzieci dla własnej przyjemności na niebezpieczeństwo narażać? Ale kusi kusi DIY!