A ja taki plan sobie właśnie umyśliłam jakiś czas temu - urodzę drugiego brzdąca przez cięcie cesarskie coby nie ryzykować komplikacji poporodowych, które stały się moim (na szczęście tylko moim!) udziałem po pierwszej ciąży. I robiłam wszystko, by do cesarki doprowadzić. Panią doktor moją wypytywałam o szanse na operacyjne rozwiązanie a ona uruchomiła znajomości i na usg poszłam w 38tc by upewnić się, że Maleństwo nie ma nic wspólnego z tym jak je pieszczotliwie nazywaliśmy przez całą ciążę, u pana doktora byłam w szpitalu (świetnym szpitalu ze świetnym personelem i intymną atmosferą) i umówiłam się ostatecznie na termin. Taki ładny termin sobie wybrałam - 25 lipiec. Taki miły ten czwartek mi się wydał jak spojrzałam na kalendarz w gabinecie pana doktora i stwierdziłam, że to będzie dobry dzień. Nie powiem, że nie miałam wątpliwości co do tego rodzaju zakończenia mojego dziewięciomiesięcznego rozrastania się, ale zawsze w takim momencie przypominałam sobie poporodowe katusze i mijał stan wahania.
Aż tu pewnego poniedziałkowego wieczoru, a dokładnie podczas oglądania dokumentu o królewskim potomku i jego jakże popularnych rodzicach poczułam ból w brzuszku (no dobra, gigantycznym potwornym ciężarku, który się do mnie dokleił), ale na dwóch seriach lekkiego skurczu się skończyło. Nie omieszkałam co prawda nastraszyć męża i mamy, że w nocy będziemy sobie wycieczkę do szpitala urządzać, ale spałam lepiej niż przez ostatnie kilka tygodni ciąży :) Natomiast rano, niepewna czy bóle, które powróciły to niestrawność czy już czas akcję zacząć, zaciągnęłam męża do szpitala. A tam, jak się łatwo domyślić okazało się, że ktg nic nie wykazuje by po chwili lekarz stwierdził, że to już nie czas akcję zaczynać, bo ona już trwa. Dodał również, że owego dnia cesarki mi zrobić nie mogą za bardzo, bo nie mają miejsca w grafiku i dał do wyboru: inna placówka (państwowa niestety) lub poród naturalny z zastrzeżeniem, że jak nie będę dawała rady to wyjmą Maleństwo siłą. No i co? Plany planami a Mary urodziła się w trzy godziny od pojawienia się w szpitalu i noża żadna z nas nie uświadczyła. Dzięki Bogu, że On te nasze plany cenzuruje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz