Więc i leniwy obiad dziś był, czyli moje pierwsze leniwe pierogi z serem. Podwójnie leniwe, bo nie krojone jak kopytka w zgrabne... no właśnie - kopytka, a kładzione łyżką wprost z miski do wody :) A teraz zamiast posprzątać po gotowaniu albo pozamiatać czy prasować siedzę na podłodze z Latoroślą i pozwalam zalewać się fontannami śliny, bo przecież wykluwają się kolejne zęby...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz